|
|
Zobacz poprzedni temat
:: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
semage
przybłąkany koszoktoś
Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 5 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
|
|
Wysłany: Sob 11:56, 10 Cze 2006 Temat postu: Mej dej mamy problem :) |
|
|
mam już Ediego od dwóch tygodni, a postępy w oswajaniu go są minimalne. Może zaproponujecie mi jakieś "chwyty" na niego? Podawanie jedzenia nie skutkuje
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 211 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk
|
|
Wysłany: Sob 14:05, 10 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
powinnaś go na pewno często wypuszczać z klatki i brać go często na ręce!! to powinno pomóc!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 197 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk
|
|
Wysłany: Sob 19:34, 10 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Semage nie oczekuj, że kosz będzie siedział na rączkach i się tulił jak piesio. Nie ten adres. No..są wyjątki, ale nie liczne. Mimo koszowej wrodzonej dzikości i żywiołości można je jako-tako oswoić. Pare triczków
............. przekupstwo ................
-Podawaj mu różne przysmaki(nie za często) z ręki. Najpierw przez pręty klatki, potem włóż do klatki całą dłoń tak żeby wiedział, ze to ty mu dajesz smakołyk. Później przytrzymuj ten frykas w palcach tak żeby kosz musiał siedzieć przy tobie, a nie brać amku i uciekać.
.......... Ręka jako podstawa wspinaczki....................................Gdy go wypuszczasz, usiądź na środku pokojku. Czekaj cierpliwie, a kosz podejdzie do ciebie. Najpierw niepewnie, ale ciekawość szybko weźmie górę. wejdzie ci na kolana, do nogawki, na ręce...tylko musisz w miare się nie ruszać. za każdym razem kosz będzie śmielszy i w końcu kiedy wejdziesz do pokoju nic sobie z tego nie zrobi, a kiedy usiądziesz przybiegni zaciekawiony
*-możesz połaczyć trik 1z 2 kiedy kosz podejdzie i usiądzie ci na kolanach podaj mu frykas.
.............. Reagowanie na imie...................
Kiedy dajesz koszowi coś, wypuszczasz go czy robisz coś co sprawia mu przyjemność powtarzaj wyraźnie jego imę. W tej samej intonacji co zwykle. W ten sposób kosz skojarzy ten wyraz ze swoim skromnym jestestwem i zacznie na niego reagować.
-Koszatniczki trudno sie oswaja. Gdy są dwie jest to właściwie ograniczone bo kosze mają siebie nawzajem. postęp w oswajaniu zależy tez od tego jak długo koz był w zoologu i jak był tam traktowany. Ja wziełam kitkę z zoologa kiedy miała rok i rok ją oswajalam. Cookie w ogóle nie trzeba było oswajać bo była malutka i wszystko powtarzała po swojej mamie Wiórci, która jest już oswojona i nie czuła strachu przed człowiekiem...różnie bywa.
Mam nadzieję, ze pomogłam.
Pozdróffka i powodzenia [/b]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
semage
przybłąkany koszoktoś
Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 5 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
|
|
Wysłany: Sob 23:09, 10 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
puszczam go. jak na ręce próbuje wziąść to zwiewa spryciarz mały Oczywiście nie oczekuje, że będę mogła się do niego przytulc, wiem jakie to zwierzęta
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Izumi
prawie jak koszospec
Dołączył: 18 Maj 2006
Posty: 241 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
|
|
Wysłany: Nie 22:35, 11 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
semege musisz uzbroić się w cierpliwośc czymże są 2 tyg. skoro Cookie oswajała swoją Kosię rok? Na wsyztko potrzeba czasu Powodzenia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Scotty11
nieświadomy koszatnik
Dołączył: 25 Sie 2006
Posty: 66 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wadowice
|
|
Wysłany: Sob 21:00, 02 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Semege, jak będziesz cierpliwa to ci sie uda oswoić. Jak ja mojego Scottysia biore na ręce to go moge przytulać jak kotka A jak go przestane drapać za uszkiem to nie zabardzo chce mu sie siedzieć u mnie na rękach...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kassiulaa
przybłąkany koszoktoś
Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 3 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Iłża
|
|
Wysłany: Nie 12:25, 10 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
byłam przekonana, ze swojego pierwszego kosza oswoiłam po 2 tyg , tak jednak nie było, kosz jest bardzo zwinny wszedzie chciałby wejsc czy uciec mi z rąk. wydaje mi sie, ze duzo cierpliwosci musimy wlozyc w ich oswojenie. bardzo dobrym sposobem jest sposob na łakocia. trzymamy w rece kawałek suchej marchewki czy inego smakołyka i spragniony kosz wkoncu odwazy sie by do naz podejsc
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ulka
przybłąkany koszoktoś
Dołączył: 09 Lut 2008
Posty: 6 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
Wysłany: Sob 19:14, 09 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Kosza wcale nie jest trudno oswoić... Zwłaszcza jak nie ma towarzystwa, bo wtedy ty stajesz się dla niego koszatniczką... To zwierzaki, które potrzebują dużo uwagi... Ja mojego Gustava oswoiłam przez częste branie go na ręce i ciągłe gadanie do niego... Teraz nie ma z nim problemów, a gdy kiedyś sam przez moją nieuwagę wydostał się z klatki, to zaczął za mną łazić, więc uznałam, że zwierz jest oswojony... Często też dajac mu jeść wkładam ziarna na swojej dłoni do klatki i czekam jak sobie coś wybierze do chrupania... Trzeba koszowi zaufać i nie bać się jego zębów i pazurków... Wtedy on powinien zaufać tobie, ale jak wiadomo to wymaga czasu i cierpliwości...
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Deguś
przybłąkany koszoktoś
Dołączył: 02 Paź 2009
Posty: 7 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lublin
|
|
Wysłany: Sob 12:46, 03 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Moje koszowe rodzeństwo dostałam od rodziców siedem lat temu (Aragorn i Arwenka, ale moja mała gwiazdeczka rozchorowała się i poszła do Świętego Franciszka w wieku 5 lat ) Miały kilka miesięcy. Pamiętam że brałam je na ręce obie, w czerwonej chusteczce w której siedziały u mnie na kolanach jak w gniazdku. Ta czerwona apaszka zadziałała jak katalizator potem wchodziły mi do rękawów, do kieszeni, na głowę... Aragorn, 7 letni wiarus z połową ogona i ponad 20 miotami dzieci, do dziś zawsze usadza się na moim lewym ramieniu, jak papuga u pirata, i potrafi tam przesiedzieć/ przespać cały dzień, z przerwami na żarełko.
Jak umarła mu siostra, to kupiłam mu nową samiczkę, Cirillę Arwenę. Nie wiem ile miała wtedy, ale to był zupełnie inny typ niż Arwenka. Dzikus nie z tej ziemi, chociaż sympatyczny. W ciągu dwóch lat nic tylko musiałam znajdować młodym nowy dom, zanim urodzą się nowe... ze względu na podchadzały wiek Aragornka zostawiłam jego synka, Naruciaka Aragorna XD i ostatnie dziecko mojej parki - Yuu Cirillę Arwenę. Tutaj podtwierdziła się moja teoria, że w 75% od samej koszatniczki zależy jej oswojenie. Yuu to nieziemski dzikus (po mamusi) ale że zna mnie od chwili narodzin, jestem jedynym człowiekiem którego się nie boi. Z kolei Naruciak (też mój "wnuk") nie jest dzikus, ale odkrywca i wychodzi z klatki tylko po to, żeby zwiać.
Nie mam chwytu na oswojenie, ale wiem że na pewno trzeba do nich dużo mówić, najlepiej czule. Ja już mam taki odruch, że jak jestem w pokoju to co chwila do nich Koszatniczkuję (nauczyłam się naśladować to ich terkotanie ząbkami) i każdą wywołuję po imieniu, tylko o tak o. Kiedy idę spać, a one jeszcze się tłuką, to mówię "szczury, idźcie spać!" i po kilku sekundach słyszę że kładą się na sianku.
A jak Ci ucieknie dezerter, to kiedy go złapiesz przede wszystkim żadnych krzyków, czy złoszczenia się - ma być przytulanie itp. Chodzi o to, że taki uciekinier jest przerażony i kiedy do Ciebie wraca, musi mu się to miło kojarzyć. Np. ja mojego Aragorna mogę puścić żeby latał gdzie mu się podoba (nie gryzie kabli, jest grzeczny), ale i tak kręci się blisko mnie i przychodzi gdy go wołam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|